Monday, January 01, 2007

Garmisch-Partenkirchen :))

Sniegu niema...nigdzie ogolnie... Stwierdzilismy (ja i Karo) ze jedziemy do Innsbrucka na pierwsza noc, z Fettim mielismy sie spotkac, smiesznie bylo jak krecil z 20 minut w Igls i niemogl do mnie do domu znalesc, ale w koncu.... Ja sprzatalam, ten zebym sie nieprzejmowala, ze do balaganu jest przyzwyczajony i mu nieprzeskadza..haha...
Nieduzo godzin spalismy wogule, jeszcze z Emi i Aska gadalam przez telefon, Emi stwierdzila ze bedzie od maja mieszkac z Kike...hahaha... Jej mama stwierdzila ze sie do telefonu o 2-ej w nocy drze i zalozyla jej koldre na glowe...haha... Fettiemu oczywiscie przekazalismy info od Emi ze Kike e napewno dowie...haha...

Dobra pojechalsmy do Garmisch-Partenkirchen. Bez rezerwcji hotelu. Do Pointexa poszlismy zeby nam cos zalatwil, ten powiedzial zebysmy szli do Okrucha ze on nam zalatwi bo on wiecej cos wie, okazalo sie ze Okruch nie mial zielonego pojecia, no ale jak Pointex powiedzial ze ma nam cos zalatwic to ten zaczol dzialac (tak Okruch umie cos robic, nie tylko sie obijac..tihi...). W koncu jedynie 2 wolne pokoje jedna 2-ka w hotelu finow za 660€ za noc!!! a drugi 1-ka, co sie okazalo w hotelu autow, z dostawka, za mniejsza cene. Sprawa hotelowa rozwiazana.

Na skoczni:
Kurwa zjazd lasek skoczkow...Pierwsza nowina to ze Romören ma laske, jest ladna, a on jest happy :) Oczywiscie musialam sie klocic na skoczni bo niechcieli mnie wpuscic tam gdzie ja chcialam, i sie doklocilam..hehe...
Laska Koflera i Morgiego staly i mnie obgadywaly...tak to przynajmniej wygladalo...no ale who cares... Fakt ze Morgiego laska sie zjawila mnie dobil, niemialo jej byc...Morgiego spojrzenie na mnie powalalo, a jego usmiech kazdego ucieszy.

Jacobsen jest übersweet, i fajne teksty rzuca, Hajek sie gapil *gRRR*. Niewiem cos ostatnio wzielo mnie na wkurwianie sie na niego. Denis przyszedl i na dzien dobry do mie z pretensja:
D: Czemu cie nie bylo w Oberhofie?
V: Bylam u fryzjera. Bo musialam zmienic ta ciemna kupe na wlosach na blond.
D: Ahh, dobry powod....hehe...

A Schlieri nikomu niedawal wypowiedzi, ale ja i tak dostalam..tihi... Lubie Schlieriego =)

Za to Kofi odwalal jakies akcje, z Caroli stalismy blisko siebie, a ten zamiast isc naokolo nas to Caroli niezle walnal i pomiedzy nami sobie przeszedl, mnie sturchnal ja sie na niego patrze, a ten swoj usmieszek do mnie, ten koles jest dziwny na maxa. Karo stala dalej i cala akcje widziala i tylko "O co tam chodzilo?", to niestety chyba tylko Kofi wie. W hotelu tez dziwne akcje wyprawial. Okruch wogule calkiem happy jak nas zobaczyl w hotelu i Herbert tez, jego laska (tz z nia szedl, niewie czy to jego laska) niebyla zbyt zachwycona jego happy powitaniem do nas.

Dobra o Sylwku wam opowiem pozniej :)


Ciao!
3majcie Sie!
Buziak,
To Tylko Vicky

No comments: