Tuesday, October 31, 2006

No i juz sie niedalo...

Dobra laski narescie na wasze zadania mam bloga na ktorym bede pisala po polsku. Czujcie sie wazne, bo robie to tylko dla was, innaczej wasza jedyna rzecza do zrobienia by bylo nauczenie sie szwedzkiego, albo wynajecie tlumacza. Ale gdyz jestem takim przemilym stworzenie, to osztrzede was tymi kosztami (niewiem czy wogule sie tak to pisze albo mowi po polsku, ale wieci o co chodzi).

Malin spi. Cala noc jak wrocilismy z Kasyna (pierw bylismy w Theresienbräu) to zamiast isc spac to ona zaczela filmy patrzec, a dzis o 9.30 mielismy byc na Bergisel na treningach Czechow i Autow.

Myslalam ze Morgi bedzie, wczorej wogule mial swoje 20 urodziny :)) Ale niestety go niebylo, z autow byl Kofi, Fetti, Höllwarth i Hjuston, kurwa Hjuston ze wszystkich, a o co on tam? Problemy robic?...haha... Czesi byli w skladzie: Koudelka, Borek, Mazda, Hajek, Janda, Hlavka i jeszcze jeden koles ale nie wiem kto to byl.

Z Malin poogladalismy troche skokow, z Borkiem troche pogadalam, Kofi sie dziwnie patrzyl, no ale nie bylo jak tego innaczej zrobic, niektorzy z was wiedza o co chodzi, no ale coz... Po ok godziny pojechalismy nagore z Fettim i Kofim, no nie ma co ukrywac jest na co popatrzec. Ale Fet cos w pewnej chwili szepnal do Kofiego i sie spojrzal na mnie i dal mi swoj glupi usmieszek...o jezu jak ja tego usmieszku nie lubie, ten sam identyczny usmieszek co byl w czwartek...to tylko jedno znaczy, i do konca to mi sie nie podoba, ale coz Auty sa tacy jacy sa, i bym nawet nie chciala zeby byli inni, bo ogolnie sa zajbisi =)

Ale Malin w pewnej chwili tez miala wpadke...haha.. Oczywiscie nie rozumie nikt jak po szwedzku gadamy, no ale imiona sa internationalne...o tym Malin ne pomyslala, i na glos cos powiedzial w imionem Marc..haha..to bylo smieszne Fetti sie tak na nia spojrzal a ona dostala rumience...haha... A ja oczywiscie sie zaczelam smiac..haha...

Potem poszlismy do tej restauracji na skoczni zamowilismy zajebiste koktajle, no i jak siedzimy kto wchodzi jak nie Alex Seiwald?! Kurna, ten czlowiek nas przesladuje normalnie, spotykamy sie z nim codziennie!!! No i wszedzie. Niewiem, on nas chyba sledzi!?

Potem byl luz...prawie, oprocz tego ze nieumielisy wyciagu zawolac...tz niechcial przyjechac, naprawde, to nie bylo smieszne i sie ze mnie chlopaki smieli ze nie umie guzika nacisnac, a ja nacisnelam, naprawde!. Marca wogule nie bylo, byl tylko Pointex, pierwszy raz w zyciu widze go przed godzina 12 wyspanego...haha... *sorry Linka*. Fettisz tez narzekal ze wczesniej, biedny, chetnie by jeszcze se pospal, no ale nieraz trzeba sie poswiecic...believe me I know...

Wieczorem wychodne, tz. tak jak tu codziennie mamy. 6-7 dni w tygodniu party machen, 3-5 razy w tygodniu jemy w restauracji, po prostu leniwe jestesmy...

Dobra lece, i tak za dlugo tu pisze!

Buziak,
To Tylko Vicky