Tuesday, January 02, 2007

Sylwester 2006 w Garmisch-Partenkirchen

Przygotowania:
Lezenie w lozku i SMS:owanie z Hocke ktory bardzo duzo czasu potrzebowal zanim doszedl do czegos konkretnego. Powiedial ze nie sa jeszcze gotowi i zebysmy jechali a oni dojada. Caroli wogule bombardowala mnie SMS:ami czemu nas jeszcze niema w Peaches. Taxi wzielismy zdarzylismy byc w Peaches niecale 10 minut i SMS od Stephana, mozecie teraz po nas przyjechac...no dobra wzielismy ponowny raz taxi, taksowkarz wogule do nas:
T: czy wy 5 minut temu nie braliscie taxi z Grand Hotelu?
V: Tak, ale mam takich "madrych" kolegow i musimy po nich jechac.

T: Skoczkow?
V&K: Tak
T: Skad?

V&K: Niemiec
T: O jezu, zostawcie ic w spokoju oni jutro musza skakac!

Powali nas normalnie tym tekstem...haha... W pol drogi do hotelu nowy SMS od Stephana, "Niemusicie przyezdzac ktos nas podrzuci do Peaches". No normalnie myslelismy ze ich zabijemy!!! No ale do taksowkarza czy moze zawrocic i spowrotem nas do Peaches zawiesc...on sie tylko smial jak mu powiedzielismy czemu...haha...
Do baru po drinki, Vincent stwierdil ze sie do mnie odezwie, byl really nice, powiedzial ze znow jestem blond, ale ze dobrze mi w ciemnych tez bylo, on jest sweet :) Wogule do niego zaczelam po niemiecku nawijac..haha...Jeszcze Lazzaroni przyszedl ale my musielismy isc b
o Stephan napisal ze juz sa. Na dworze czekalismy z nimi 10 minut na ich bilety. Stephan do mnie tekstem ze sie przeprowadzilam do Innsbrucka przez Floriana Liegla! No kurwa, ten czlowiek bedzie mnie chyba do konca zycia presladowal a to bylo 4 lata temu! Stephan twierdzil ze to bylo bardzo smieszne...haha... wogule z Julianem przszedl. Biedny Julian, my nawijalismy na maxa wszyscy a ten jest taki niesmialy..tihi...Jakos go rozkreciismy, Sambucce kupilismy i jeden za drugim (dzis moja glowa to czuje). Wogule slowo ktore Julian najwecej slyszal odemnie, to chyba "Wie bitte?", muzyka byla tak zajebiscie glosna ze nieszlo gadac!

Szwedzi byli, Aaren do mnie przyszedl pred tym jak niemcy jeszcze przyjechali, bylam po chwili dla niego troche niemila, ale no czekalismy na niemcow, co mialam zrobic?! Potem mi powedzial ze powinnam byc mila dla ludzi...haha... Bo taka glupia laska ktorej nikt nie lubi przyszla i usiadla do naszej lozy, i niechciala odejsc z mojego miejsca, to ja do niej w koncu tekstem pojechalam "Nikt cie tu nielubi, i niechce zebys tu siedziala, niewiem ale sprawia ci to radosc tu wedy siedziec jak nikt cie tu niechce?! No ale niewiem, jak tak to prosze bardzo..." Wstala dosc szybko i poszla z swoja kolezaneczka...

Stephan stwierdzil ze musimy upic Juliana, I did my best, lecz niewiem jak takiemu skoczkowi udalo mnie sie tak upic… Ale smiesznie bylo. Ulmer byl wogule Mr Partyanimal, skarzyl mi sie ze to jego pierwsza impra od 2 miesiecy. Byl really mily, I powiedzial ze moze pozowac do fotek w kazdej pozycji co chce…haha… niestety ja akurat wtedy gdzies zapodzialam swoj aparat (miala go Caroli co strzelala miliony fotek Jacobowi..tihi...). Ja im tez robilam fotki, czy ona nie jest sweet?

Wieczor byl udany, innaczej se go planowalam ale nie bede narzekac, co ma byc bedzie… No I Karo -> NIEWIDZE TEGO na fotce :(


Ciao!
3majcie Sie!
Buziak,
To Tylko Vicky

No comments: