Friday, February 11, 2011

Zakopane 2011 - pierwsza część

Tu macie pierwszą część Zakopanego, drugą macie na szwedzkim blogu TUTAJ

Czwartek:

Przyjechaliśmy do Zako około 14ej, pojechaliśmz do naszego apartamentu, rozpakowaliśmy się. Zadzwoniłam do Waltera aby zobaczyć gdyie mam odebrać swoją akre, okayało się że w TZN:e więc tam posyłzśmzy. Spotakliśmz tam Kaśke M z jakimiś starszymi norwegami (what a surprice ;P) którzy mieli jakieś problemy z akrami (kolejna niespodzianka...NOT). Yana jeszcze nie dojechała z Simonem, gdyż wylądowali oni ponad godzine po mnie w Krakowie, więc zdecydowaliśmz z Anią iść do Sphinxa coś zjeść.

Jeżeli by się to zakończyło na jedzeniu...ale do jedzenia Ania wzieła duże piwo a ja półlitra białego wina (Ania mi jednak pomogła gdyż już po 2 kieliszkach zaczełam odczwać je...hehe..) Wogóle to pogoda nie była najlepsza więc stwierdziłyśmy że kwalki olewamy... i zamówiłyśmz se jeszcze po Mojito :P No ale Skrobcio wysłał mi SMSa co my kurde wyprawiamy..haha... więc wskoczyłyśmy w taxi i pojechałyśmy na skocznie, i pół kwalek obejrzełyśmy :D Miło bzło spotkać wszystkich, Yana już dojechała, Koti, no wszystkich :)

Gregor przyszedł się przywitać i pogadać...nie rozmawialiśmy ze sobą od Maja... (prosze info o którym nie mielście pojęcia...)


Po kwalkach poszłząmy do Sabały żebz kupić jakiś prowiant na wieczór, oczwiście dużo innzch osób miało ten sam pomzsł, wiec m.in spotkaliśmy Linke i Ole :) Krótko po tzm Yana się zjawiła z bagazami i mogłyśmy rozpocząć wieczór :P Dedek zadzwonił i chyba próbował być niemiły tekstem "Ja wogóle nie chcę z wami nigdzie wzjść" / "Tak bejbe napewno, dlatego do mnie dzwonisz :P" haha..to było sweet :P Zaraz także Tad i Marcin się pojawili, trochę jeszcze popiliśmy no i wzieliżmy taxi do Morskiego Oka.

Pan Ochroniaż pierwsze co do nas to gdzie mamy skoczków, bo my zawsze z nimi jesteśmy i przchodzimy...haha... Ja z Anką normalnie zonk i że co? Wcale nie prawda, a on że tak tak. No to powiedzieliśmy ze jacyś tam się zjawią i Pan się ucieszył jak młoda faneczka..hehe...

Sok bananowy ze spirytusem nas dosyć zabił..haha... Niektórzy z PST (tak Kaśka, PST to Post Sex Treatment :P) byli i z nimi troche pogadałyśmy, lub więcej niż troche jak to wychodzi z powysyłanych SMSów do "ludzi",
czego wogóle nie pamietam (dostałam odpowiedzi wczesnym porankiem...hahaha... pt. "miło że mój brat mógł cię zabawiać"...hahaha...)

Do tego Kotiemu (nie to nie ksywka Maćka Kota..hehe...) nagadałam dużo za dużo rzeczy... No ale on mi i Yanie też poleciał tekstami o mnie i jednym Aucie, gdzie my wogóle byłyśmy w szoku że nam o tym gada, bo to przecież takie dawne dzieła że szok, no ale ja sama naruszyłam temat tej osoby, więc...

Myśle wogóle że ta noc była crazy dla większości osób. Musze jednak wam opowiedzieć o jednej akcji jednego "pana" (bez imon ;P) który na maksa lizał się z "Panną Leopard" ( jak ona została nazwana przez wszystkich kolejnego dnia na skoczni), na srodku klubu ogólnie, stała tam ze swoją leopardową bluyka całkowicie rozpiętą, a jego ręcę bzły wszedzie... Obydwoje oczwiście byli w dobrym stanie..hehe.. Bo każdy się na nich patrzył i nie mśgł uwierzyć oczom...hehe... Nastąpnego dnia "panu" było trochę głupio, szczególnie jak wszyscy się z niego śmiali i my wygadywali to..hehe.. Plotki się bardzo szybko w tym świecie roznoszą, w "ścisłym" skokowzm świecie chyba nawet jeszcze szybciej niż pomiedzy fankami szczerze mówiąc.



Kolejne części w krótce...

Buziak,
To Tylko Vicky
Mój szwedzki blog: http://vicktoriamurawska.blogspot.com/
Masz pytania? Zadaj je tutaj: http://bloggsvar.se/vicktoriam
Mój Twitter: VicktoriaM
Facebook: Vicktoria Tylko Vicky Murawska

4 comments:

Anonymous said...

Ta panna leopard to jakas fanka co kogos wyhaczyla?

Anonymous said...

No wlasnie, kim ona jest?????????

Vicky M said...

no niestety jak bym miala napisac kim jest to bym nie pisala panna leopard :)

Anonymous said...

haha, moze sandra? :DD