Heyka! Wstałam dzis w miare wcześniej (tz przed 10...haha..). Mam pare spraw do załatwienia, a po 16 mam z moja mamą lot do Dubaju. Tz. pierw do Londynu, gdzie pójdziemy se na miasto na jakieś 2 godziny, a potem dalszy lot do Dubaju :) Czy ktoś z was tam był? Będę pisać posty na szwedzkim blogu, no i będziecie mogli mnie śledzić na Twitterze: VicktoriaM bo tam z komórki mogę wysyłać statusy :) No ale pierw kolejna część Zakopanego.
Sobote było łatwo wstać! Ale z budzikiem (oraz ekstra budzikami zwanymi komorkami które od 7.30 wydzwaniały) to o 10.30 wstałysmy z Kasią. Większość ludzi po nocy leczyła kaca i w sms:ach lub przez ludzi powysyłały mi że na spotkanie nie maja jak przyjść. Inne osoby, już nie mówie kto ;) Myślały że zrobiłam wszystkich w konia i się nie zjawiłam, bo one były w Adamo o 11.30 (spotkanie o 12.30 było). No ale było miło, jakoś trochę kwaśnicy posiorplałam, na okolicznych stolikach niewiem czy nie siedziały jakieś antyfanki, lub ludzie co się bali podejść, bo się cały czas patrzyli.
Najlepsze było jak wszedł Bine Norcic (i Vasja Bajc), przyszedł się ze mną przywitać, a całe Adamo jakby zaciszło. Pogadał chwilę potem ja usiadłam, pogadałam trochę o Binę, i jak zmieniliśmy temat, to tak jak by ktoś włączył dzwięk. Ludzie zaczeli rozmawiać i slychać było widelce i noże o talerze. To naprawde było na maksa śmieszne, i nie nie tylko ja to zauważyłam.
Czas się wybrać na skocznie, Luki pisał co robie, no ale musiałam pracować :/ Deszcz lunął jak weszłam do biura prasowego, ale moję ciuchy były daleko od idealnych na taka pogodę, juz nie mówiąc o butach...balerynkach. Luki przez ulewę siedział se w hotelu i na Skypie mi jakies durne rzeczy pisał..haha... Kazałam mu się zająć koncentracją nad swoimi skokami a nie durnotami ;)
Pierwsza seria... Schlieri ist Schlieri, Król powrócił ;) Luki spieprzył skok, deszcz lał i było do dupy. Druga seria nie była lepsza. Schlieri jednak wygrał, nie wiem czy ktos się spodziewał czegoś innego bo ja nie ;) Luki porpawił bardzo swój skok, po skoku znów do mnie jakiś głupi tekst, to ja do niego że pierwszy skok miał do dupy przezemnie i że o innych rzeczach myśli niż powinnien, to kazał mi spadać :P Normalny tekst u niego jak mu prawdę mówie, co mu się do końca nie podoba ;)
Konferencja prasowa. Johan zjawił się jako pierwszy, czekamy i czekamy, gadamy o wieczorze ostatnim, i w końcu zaczeliśmy obstawiać kto ostatni oprzyjdzie, że 3S napewno bo włosy se musi ułożyć perfekcyjnie, a to trochę trwa ;) Jednak 3S po jakimś czasie się zjawił przed Malyszem i w czapcę, a Johan i ja odrazu do siebie, "układał, układał, ale stwierdził w końcu, kurwa niewychodzi, pieprze to! i założył czapke"..haha... 3S się dziwnie na nas spojrzał jak się laliśmy z niego jak podszedł, i o co chodzi? Nic, nic..haha...
Małysz w końcu też przyszedł i moglismy zaczynać. Muszę przyznać że troche miałam traume, dawno nie tłumaczyłam, i w Zako nigdy na konfie nie było tyle ludzi, no ale jak otworzyłam buzie do pierwszego tłumaczenia Schlieriemu to wszystko puściło :)
Najlepsze było jak ja tu mam tłumaczyć coś Johanowi a 3S zaczyna mnie w środku zdania zaczyna o inne rzeczy pytać..haha.. ten to kurde wie kiedy jest idealny czas..haha... Było coś o moim norweskim, i on stwierdził że on chcę wiedzieć to TERAZ. A Johan niech se poczeka (razem z prasą)..haha... Cały Gregor Schlierenzauer, i za to go uwielbiam. Jest zajebisty i nie ma nikogo takiego jak on :)
Po konfie 3S zaczoł mnie się pytać parę przywatnych rzeczy, że bylismy trochę na boku i może to jak juz w komentarzach czytałam było że wisieliśmy na sobie, bo tak było, jedną ręką wisiałam mu naokoło szyi, ale to było tylko dlatego że o tym czym gadalismy, nie było to dla innych uszu, nawet Koti przyszedł i pytał się co wyprawiamy, ale jak usłyszał trochę o co chodzi to zrozumiał.
A tak do was co chodzi o jego MSN, że niby on, ja i Sylwia byśmy się dogadali. Schlieri nie kojarzy Sylwii wogólę, nie widział jej na oczy przed Zakopanem, i niestety Sylwia tak i jak duża ilość z was myślała że rozmawia z nim, a to niestety nie był on. Że myślę że możemy tą dyskusje zamknąć, bo nic wiecej wam nie moge powiedzieć żebyście mi wierzyli, i jak już pisałam, mi to jest obojętne.
Po konfie do domu, przebieranko i na pre-party do Linki i Szczepana. Linki driny wogólę chyba każdego mogą zabić..haha.. Ja, dostałam jednak opieprz od lasek, bo siedziałam i gadałam bzdury z jedną osobą na Skypie, zamiast sie udzielać w rozmowie z nimi..haha.. Szczepan jednak była wiecej happy jak kazali mi do busa przyjść..haha.. i oczywiście bym wzieła ją, no ale, stwierdziłam że nie :P I'm a good girl :P I poszlismy do MO.
Laski jakoś nie za super się bawiły, ja z Łukaszem zaczełam gadać (i pić), bo dziecko w końcu zjawiło sie w Zako, a nie miało. Laski poszły do domu, i po jakimś czasie stwierdzilismy że idziemy na tyły. Więc ja, Łukasz, Sylwia, Zawadka i Anka H poszłyśmy do stolika obok SNC, dobrze schowanego ;) Spirytus z sokiem bananowym i wiecej Kamikaze... Butelka Coli którą Łukasz jakimś sposobem wylał mi na moję nogi. Fryc sie dołączył i zaczelismy grać w kręcenie butelki..haha...
Potem orzyszedł jakis goły koleś i zaczoł robić nam jakiś striptease...haha.. Kazałam mu dać spokój, to dosiadł się do nas..haha... Tz nie gadał bo był nieźlę naprany.
W końcu pora była na wyjście. Sylwia stwierdziła że nie chcę spać w domu, Łukasz nie chciał spać pod schodami..haha.. A Zawadka po prostu poszła z nami, i wszyscy wylądowalismy u mnie. Kasia, która spała była nie do końca zachwycona, no ale cóż, sorry babe ;) Jakos po 5ej znów bylismy dopiero w łożku.
Dobra kolejna i ostatnia część w krótce. Jakoś w Dubaiju napisze, bo zaraz muszę jechać na lotnisko.
Chcesz sie ze mna skontaktowac? tylkovicky@hotmail.com